Co jakiś czas w debacie publicznej pojawia się sakramentalne narzekanie że Polska nie ma koncepcji polityki wschodniej, że odeszła od linii Giedroycia i Mieroszewskiego, że niszczy dorobek polskiej dyplomacji na wschodzie. Tymczasem moim zdaniem warto zadać sobie pytanie czy w ogóle Polska polityki wschodniej potrzebuje i czy ma potencjał by ją samodzielnie realizować.
Państwa zmieniają diametralnie, „resetują” swoją politykę zagraniczną zazwyczaj albo z powodu jej dezaktualizacji np. z powodu zmiany sytuacji zewnętrznej lub postrzegania swoich interesów strategicznych albo z powodu utraty możliwości prowadzenia dotychczasowej polityki. Moim zdaniem właśnie w takim momencie znajduje się polska, tzw. polityka wschodnia. Czy jednak ten reset jest tylko efektem katastrofalnego demontażu polskiej polityki zagranicznej i jej kadr przez Zjednoczoną Prawicę czy też może jej działania tylko przyspieszyły jego nadejście i wyostrzyły obraz sytuacji?
Oczywiście, denerwująca większość komentatorów, początkowa bierność „oficjalnej” Polski na kryzys białoruski na pewno z jednej strony pokazała stan polskiej dyplomacji i realną pozycję „mocarstwową” Warszawy w Regionie, z drugiej jest jednak właśnie świetną okazją do do zadania kilku pytań o polską tzw. politykę wschodnią: czym miała być?, czym jest?, jakie są realne interesy polskie na Wschodzie? I wreszcie czy polityka wschodnia rozumiana jako odrębna dziedzina polityki bezpieczeństwa narodowego jest w ogóle obecnie możliwa a także potrzebna?