To poważne ostrzeżenie dla nas i musimy się liczyć z tym, że obóz władzy w Polsce nie będzie chciał odejść po przegranych wyborach i prędzej będą gotowi na jakiś wariant siłowy, destabilizację kraju, niż oddać władzę, bo są tak samo jak Trump obsesyjnie do niej przywiązani – mówi nam prof. Roman Kuźniar, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego i dyplomata. I dodaje: – Na korzyść Ameryki działało to, że Trumpowi nie udało się zniszczyć, zdemontować różnych instytucji demokratycznych. Nie mógł przejąć państwa, dzięki temu można go było demokratycznie odsunąć od władzy. W Polsce PiS przejmuje państwo, demontuje instytucje demokratyczne w taki sposób, w takim celu, aby nigdy nie musieć przegrać, aby władzy nigdy nie oddać.
JUSTYNA KOĆ: Co wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych? Bo pewne jest jedno – takie obrazki oglądamy z Mińska, Moskwy, ale nie z Waszyngtonu.
ROMAN KUŹNIAR: To nawet nie było rodem z Białorusi czy z Moskwy, a raczej z republik środkowoafrykańskich lub Boliwii czy Paragwaju, bo tam się zdarza, że gdy lokalny kacyk przegrywa wybory, to przywołuje zwolenników i nie daje się usunąć ze stanowiska, bo za bardzo spodobała mu się władza. Takich sytuacji w krajach Afryki czy Ameryki Południowej parę już widziałem.
Rzeczywiście to, co widzieliśmy, mroziło krew w żyłach, bo nie chodziło o kraj środkowoafrykański, tylko pierwsze mocarstwo światowe.Z drugiej strony przyznam, że nie bardzo byłem zaskoczony, jakkolwiek to wyglądało przerażająco. Wcześniej wiele wskazywało na to, że to zmierza właśnie w tym kierunku.Musiał być przez cztery lata zachwycony, że Amerykanie zafundowali tak wspaniałe biuro dla niego i jego rodziny do prowadzenia interesów. Dostał Biały Dom, niemalże niczym Sienkiewicz Oblęgorek dostał od narodu czy Maria Konopnicka swój dworek koło Krosna. Trump też dostał swój dworek i nie zamierzał się wyprowadzać, bo gdzie się podzieją synowie, Ivanka czy jej mąż Jared, sam Trump też woli Biały Dom od rezydencji na Florydzie. To świetne miejsce do prowadzenia rodzinnego biznesu, bo przecież tak było przez ostatnie cztery lata.
Oczywiście nieco ironizuję, ale wiele wskazywało na to, że on będzie gotowy do jakiegoś wariantu siłowego, nie było tylko jasne, jak to się może rozwinąć. Dla mnie bardzo wyraźnym sygnałem, że to zmierza w tym kierunku był niedawny list dziesięciu byłych Sekretarzy Obrony, szefów Pentagonu, począwszy od Dicka Cheneya, którego skądinąd uważam za wyjątkowego łobuza (można to obejrzeć na znanym filmie), przez Rumsfelda i wielu innych, którzy ostrzegali zarówno Trumpa, jak i Siły Zbrojne USA, aby w żaden sposób nie próbowali wpłynąć na werdykt wyborców, aby nie próbowali łamać konstytucji w kontekście przekazywania władzy.
Podejrzewam, że byli szefowie Pentagonu przez swoje źródła w establishmencie cywilno-wojskowym, w siłach zbrojnych, mieli sygnały, że Trump testuje możliwość skorzystania z jakiegoś segmentu sił zbrojnych, żeby zaszachować Bidena, aby stworzyć sytuację, która umożliwi mu kontynuację władzy. Trump to człowiek politycznie niepoczytalny i trzeba to wyraźnie powiedzieć. Człowiek, który zachowuje się jak rozkapryszony, do cna zepsuty „mały Kazio” (np. gdy domaga się szachrajstwa przy liczeniu głosów w Georgii), a jest przecież jednocześnie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zresztą moim zdaniem powinien natychmiast zostać odsunięty od władzy i umieszczony w miejscu izolacji jako człowiek stanowiący zagrożenie dla bezpieczeństwa i ustroju Ameryki.
Polecamy wywiad z prof. R. Kuźniarem, członkiem Rady Programowej Instytutu na wiadomo.co