Działania PiS, które ostatnio obserwujemy dowodzą, że formacja ta chce za wszelką cenę utrzymać władzę, nawet wbrew wszelkim racjonalnym argumentom. Rządzący posuwają się wręcz do oczywistego bezprawia konstytucyjnego. Podejmowane przez rządzących działania mają charakter bezprawia i naruszają konstytucję już z choćby tego powodu, że zmiany ordynacji wyborczej – jak mówi wyraźnie art . 123 par. 1 – nie są dopuszczalne w trybie pilnym. Również złamano zasadę, że przy zmianach w kodeksie wyborczym respektować należy regulamin sejmu, konkretnie art. 88, który wymaga dla aktów kodeksowych dwutygodniowego czasu namysłu zanim dojdzie do pierwszego czytania projektu.
Należy przypomnieć, iż TK podkreślił, że „konieczność zachowania co najmniej sześciomiesięcznego terminu od wejścia w życie istotnych zmian w prawie wyborczym do pierwszej czynności kalendarza wyborczego jest nieusuwalnym co do zasady normatywnym, składnikiem treści art. 2 Konstytucji”. W sposób oczywisty PiS działa więc wbrew orzecznictwu Trybunału Konstytucyjnego nie tylko zmieniając przepisy wyborcze na mniej niż pół roku przed wyborami, ale już w trakcie kampanii wyborczej – nota bene kampanii bez kampanii, bo wielu kandydatów nie jest w stanie w sposób normalny jej prowadzić. Przeprowadzanie tak doniosłych (bo nie technicznych!) zmian na nieco ponad miesiąc przed wyborami, wbrew TK, wbrew obiekcjom PKW, wbrew stanowisku lekarzy i samorządów, wreszcie wbrew zdrowemu rozsądkowi, każe postawić pytanie, czy są jeszcze granice, których rządzący nie przekroczą, aby utrzymać władzę.
Warto zastanowić się jaką legitymację będzie miała głowa państwa wybrana w atmosferze zagrożenia, chaosu legislacyjnego i dezinformacji? Czterech na pięciu Polaków chce przełożenia wyborów prezydenckich. Prawo i Sprawiedliwość prze jednak do nich za wszelką cenę, w sposób oczywisty PiS działa więc wbrew bezpieczeństwu obywateli i wbrew konstytucyjnemu porządkowi. W czasie pandemii koronawirusa chce eksperymentować na życiu i zdrowiu Polaków. Czy po to wprowadzono bezprecedensowe ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu nas wszystkich, aby teraz stawiać Polaków pod ścianą i kazać im wybierać pomiędzy bezpieczeństwem własnym i ich rodzin, a udziałem w wyborach?
Rządzący nawet nie usiłują analizować realności swoich pomysłów. Można tu zadać wiele podstawowych pytań. W jaki sposób powiadomić teraz skutecznie wszystkich Polaków o tym, jak mają głosować? Jak urzędnicy poradzą sobie z przygotowaniem 30 milionów (!) pakietów wyborczych a Poczta Polska z ich dostarczeniem i odbiorem (chyba, że teraz wszyscy obywatele będą musieli stać w kolejce na poczcie w 2-metrowych odstępach)? Co z Polakami w kwarantannie? A w jaki sposób głosować ma Polonia? Kto będzie liczył głosy wobec braku chętnych do komisji wyborczych? Kto będzie nadzorował przewóz kopert z oddanymi głosami? W tej sytuacji łatwo sobie wyobrazić nie tylko wyjątkowo liczne protesty wyborcze, ale i wprost oskarżenia o wyborcze fałszerstwa.
Ten wyjątkowy czas wymaga wyjątkowych decyzji. Cały aparat państwowy powinien być zaangażowany w walkę z koronawirusem, a długofalowo również we wsparcie polskiej gospodarki, której grozi kryzys na niespotykaną skalę. Apeluję do rządzących o opamiętanie. Nawet w absurdalnych działaniach muszą być jakieś granice, choćby elementarne poszanowanie dla logiki, odpowiedzialności i zdrowego rozsądku.
Bronisław Komorowski
fot.pixabay (CC)