Niepokoi Pana wizja ponownego liczenia głosów w wyborach do Senatu?
Mam nadzieje, ze PIS-owskie wnioski o ponowne przeliczenie głosów bez wskazania istotnego powodu są jedynie mruganiem jednym okiem do własnych wyborców, że zrobi się wszystko aby nie dopuścić opozycji do cząstki władzy. Ale perspektywa ewentualnej zmiany werdyktu wyborczego przez sędziów powołanych przez tandem Ziobro-Duda niepokoi. Powołana na zlecenie PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która zapewne rozpatrzy protesty wyborcze, okazuje się dziś realnym, a nie jedynie teoretycznym narzędziem, mogącym mieć wpływ na wynik wyborów.
Pana zdaniem, PiS jest zdolny do sfałszowania wyborów?
Do tej pory, gdy PIS przegrywał wybory oskarżał kogoś o to, że coś sfałszował. Dzisiaj w zasadzie musieliby oskarżyć sami siebie, bo to oni odpowiadają za organizację wyborów. W środowisku PiS-owskim istotną role odgrywają ludzie owładnięci nieuzasadnionym, ale silnym poczuciem szczególnej misji do wypełnienia. W ich mentalności sąsiaduje ze sobą ogromna podejrzliwość wobec przeciwników i łatwość uzasadniania własnych, faktycznych szalbierstw potrzebą kontynuowania misji skutecznego utrzymania władzy. To środowisko naznaczone dużym ryzykiem, jeśli chodzi o rzetelność c polityczną. Czy są zdecydowani na sfałszowanie wyborów? Nie sądzę. Myślę jednak, że niektórzy mogą być do tego zdolni.
Co będzie, jeśli się okaże, że Sąd Najwyższy zmieni wynik wyborów na korzyść PiS-u?
Protesty wyborcze rozpatrywane przez niezależna sądy to w demokracji norma. Ważne będzie kto i jak będzie te protesty rozpatrywał.
Cały wywiad ukazał się w papierowym wydaniu tygodnika Wprost /28.10.2019