Polska słabsza i bardziej izolowana. Polityka zagraniczna rządu Prawa i Sprawiedliwości w 2016 roku
Pierwszy rok rządów PiS zbiegł się z nawarstwieniem szeregu kryzysów w polityce międzynarodowej. Kryzys migracyjny doprowadził do podziałów wewnątrz Unii Europejskiej i w wielu krajach napędził poparcie dla ugrupowań populistycznych. Europa nie poradziła sobie do końca z efektami kryzysu finansowego. Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z Unii, a ugrupowania antyunijne mają szanse na zwiększenie poparcia w innych krajach. Wybór Donalda Trumpa skierował relacje Polski i Europy z USA na nieznane wody, a na Wschodzie wciąż tli się spór z Rosją o Ukrainę. Jak w tych trudnych czasach poradził sobie rząd PiS?
Co PiS zapowiadał?
Polityka zagraniczna nie była priorytetem PiS w zeszłorocznych kampaniach wyborczych, które wydźwignęły tę partie do władzy. Politycy PiS zwracali uwagę na potrzebę korekty, ale nie rewolucji, jeśli chodzi o najważniejsze cele i strategię ich realizacji.
Andrzej Duda i Beata Szydło powtarzali przede wszystkim, że Polska „nie będzie płynąć w głównym nurcie polityki europejskiej”. Politycy PiS wyraźnie akcentowali interes narodowy i przeciwstawiali go europejskiemu. W kampanii zapowiadali „rekalibrację” relacji z Niemcami i nawiązanie bliższych stosunków z Wielką Brytanią w ramach Unii. Podkreślali także potrzebę stacjonowania w Polsce żołnierzy NATO w ramach wzmacniania wschodniej flanki sojuszu.
Sprecyzowanie tych bardzo ogólnych planów przyniosły dwa exposé: premier Beaty Szydło z listopada 2015 r. oraz ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego ze stycznia 2016 r.
Premier Szydło sprawom zagranicznym poświęciła niewiele czasu, na sam koniec przemowy i łącząc dyplomację ściśle z kwestiami bezpieczeństwa. Podkreśliła przede wszystkim konieczność wzmocnienia wschodniej flanki NATO i wskazała USA jako głównego gwaranta światowego pokoju. Zapowiedziała też podmiotowy charakter polityki zagranicznej PiS, „aktywność i asertywność”.
Co do polityki europejskiej, Szydło zapowiadała przeciwstawianie się podziałom w UE, „upodmiotowienie” naszego regionu w ramach wspólnoty i zwiększanie efektywności Unii. Domagała się „pełnego przestrzegania europejskiego prawa”. W kwestii uchodźców z jednej stronie mówiła o koniecznej solidarności, ale z drugiej o sprzeciwie wobec „eksportowi problemów” przez inne państwa. Na koniec zapowiedziała odbudowę aparatu dyplomatycznego, konsekwentną dyplomację ekonomiczną i odbudowanie kontaktów z Polonią.
Witold Waszczykowski zadeklarował odejście od dotychczasowej polityki europejskiej dążącej do pogłębiania integracji, przeciwstawiając jej obronę interesu narodowego i suwerenności. Wspólnota ma ewoluować w stronę Unii równych sobie państw narodowych. W tej wizji nie ma miejsca np. dla przyjęcia euro.
W ramach Unii szef dyplomacji akcentował konieczność sojuszu w Wielką Brytanią, z którą łączą Warszawę wspólne poglądy na problemy europejskie i bezpieczeństwa (nie wspomniał o różnicach dotyczących unijnego budżetu czy finansowania rolnictwa). W relacjach z Berlinem mówił już nie – jak poprzednicy – o strategicznym partnerstwie, ale o przyjaznych stosunkach „bez udawanej koncyliacyjności.
W dziedzinie bezpieczeństwa bardziej niż działania w ramach NATO Waszczykowski akcentował bezpośrednią współpracę z Waszyngtonem (w tym budowę bazy rakietowej w Redzikowie, która powstaje i baz sprzętu, z których Amerykanie się wycofali). Minister zwracał uwagę na działania Rosji „zmierzające do rewizji porządku po-zimnowojennego”, ale mimo to poparł pragmatyczne i rzeczowe kontakty z Moskwą.
Zamiast tradycyjnego postrzegania naszego regionu jako pomostu między Wschodem a Zachodem Waszczykowski przestawił koncepcję Polski jako centrum osi Północ- Południe. Minister kilkukrotnie odwoływał się do relacji w basenie Morza Bałtyckiego i odbudowy stosunków z południowymi sąsiadami Polski z grupy wyszehradzkiej oraz Rumunią.
Co obóz władzy zrobił?
Podstawowym problemem polityki zagranicznej PiS w pierwszym roku władzy był brak kordynacji między ośrodkami. W dyplomacji, jak w innych dziedzinach, strategiczne decyzje należą do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników. Kwestie europejskie to kompetencja premier Szydło, której doradza wiceminister ds. europejskich Konrad Szymański. Sprawy bezpieczeństwa są przedmiotem rywalizacji prezydenta Dudy i szefa MON Antoniego Macierewicza. Relacjami dwustronnymi zajmuje się Waszczykowski, za dyplomację ekonomiczną odpowiada wicepremier Mateusz Morawiecki, a wpływ na politykę zagraniczną mają decyzje innych ministrów branżowych.
Przykładem tego jak brak koordynacji wpływa destrukcyjnie na politykę zagraniczną jest sprawa kontraktu zbrojeniowego z firmą Airbus Helicopters na śmigłowce Caracal. Decyzję o ostatecznym zakończeniu współpracy de facto podjął wicepremier Morawiecki, który zerwał negocjacje offsetowe z koncernem za pośrednictwem prasy. W efekcie doszło do bezprecedensowego pogorszenia stosunków z Paryżem, zarówno dwustronnych, jak i w ramach UE.
Szef MSZ nie należy do kręgu bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, nie cieszy się jego zaufaniem i w ciągu ostatniego roku wielokrotnie wracały plotki o jego dymisji. Waszczykowski ma słabą pozycję w PiS – partia oczekiwała czystki na stanowiskach kierowniczych w resorcie i w ambasadach. Podważa to autorytet ministra i utrudnia prowadzenie przez niego racjonalnej polityki.
Z drugiej strony Waszczykowski próbował się uwiarygodniać w oczach kierownictwa partii, czym zapewne należy tłumaczyć jego niedyplomatyczne wypowiedzi, np. na temat rzekomej ofensywy „lewaków” w zachodniej debacie publicznej pod postacią „wegetarian i cyklistów”. Jeszcze pogorszyły one pozycję ministra w oczach sojuszników i partnerów. Podobny skutek miały wypowiedzi innych ministrów, np. Macierewicza o winie Rosjan za katastrofę smoleńską czy szefa resortu spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka łączące dzisiejszą politykę wobec Niemiec z kwestiami z II wojny światowej.
Prowadzenie polityki utrudnia tlący się od początku istnienia tego rządu spór między Waszczykowskim a Szymańskim, na który nakłada się istniejąca rywalizacja instytucjonalna między „starym MSZ”, a UKIE włączonym do resortu przez poprzednią ekipę.
Poważnym problemem dla polityki zagranicznej była konieczność minimalizowania zagranicznych efektów konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Warszawa w tej sprawie była ostro krytykowana zarówno przez stolice, jak i organizacje międzynarodowe, a także w mediach państw unijnych i USA. Negatywne opinie w tej kwestii wydała Komisja Wenecka, postępowanie prowadzi Komisja Europejska. Duża część energii polska dyplomacja musiała poświęcać na tę kwestię.
MSZ wstrząsały konflikty personalne, których ostatnim przejawem jest dymisja wiceministra Roberta Graya po ośmiu tygodniach urzędowania w niejasnych okolicznościach – media spekulują o jego współpracy z CIA. Problemem PiS w sprawach zagranicznych jest krótka ławka – partia ma niewielu ekspertów. Z drugiej strony politycy PiS naciska na wyeliminowanie ze służby dyplomatycznej wszystkich osób, które pracowały w MSZ przed 1989 r. Posłowie PiS przygotowują nowelizację ustawy w tej sprawie.
Jakie to przyniosło efekty?
Warszawa utraciła kapitał polityczny w Brukseli. Pozycja Polski pogorszyła się przede wszystkim ze względu na kryzys konstytucyjny. Komisja Europejska i stolice uważają go za problem, który niepotrzebnie odwraca uwagę od wyzwań zagrażających całej Unii, jak kryzys migracyjny czy Brexit.
Poprzedni rząd utrzymywał bliskie relacje z Niemcami, co pozwalało łagodzić różnice stanowisk i pośrednio wpływać na politykę europejską, której Berlin jest głównym motorem. Pogorszenie relacji z Berlinem, częściowo wskutek ostrej retoryki polityków PiS, komplikuje współpracę i ogranicza zaufanie Niemiec do Polski.
Wspomniana wyżej sprawa Caracali zaogniła relacje Warszawy z Paryżem. Francja już wcześniej w wielu kwestiach reprezentowała odmienne poglądy od Polski (zacieśnienie współpracy w strefie euro, polityka wschodnia czy wymiar socjalny unijnej polityki). Teraz odwołano dwustronne konsultacje międzyrządowe, a współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego de facto zamarła.
Na koniec kadencji Baracka Obamy stosunki z Waszyngtonem były najgorsze od lat. Amerykańska administracja latem zaangażowała się w próbę kompromisu konstytucyjnego, a gdy nie udało się do niego doprowadzić znacząco ochłodziła relacje. Powstająca ekipa Donalda Trumpa pozostaje dużą niewiadomą, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek do zobowiązań w ramach NATO i działań Rosji.
Próby pogłębiania współpracy regionalnej przyniosły mieszane efekty. Z jednej strony Warszawa podtrzymuje sojusz z Węgrami i bliskie relacje z Rumunią. Czechy i Słowacja pozostają jednak sceptyczne wobec prób integracji w ramach regionu, a zwłaszcza perspektywy rywalizacji czy konfliktu z krajami Zachodu. Państwa regionu łączy przede wszystkim polityka wobec migrantów, dzieli stosunek do Rosji i kwestie energetyczne.
Rewizja polskiej polityki zagranicznej w ciągu ostatniego roku ma więc charakter przede wszystkim retoryczny, za którym nie idą konstruktywne działania. Polityka zagraniczna stała się zakładnikiem polityki wewnętrznej, a jej podstawową cechą był brak koordynacji.
W coraz trudniejszym środowisku międzynarodowym Warszawa stała się w ciągu ostatniego roku słabsza i bardziej izolowana.
Anna Radwan