„Ekipa Dudy bardzo się starała, żeby zdyskredytować Komorowskiego i wmówić opinii publicznej, że zostawił po sobie spustoszenie” – na łamach Gazety Wyborczej pisze Renata Grochal:
„Najwyższa Izba Kontroli boleśnie zweryfikowała raport otwarcia Kancelarii Prezydenta i obnażyła manipulacje współpracowników Andrzeja Dudy. W listopadzie 2015 roku kancelaria Dudy zarzuciła poprzedniemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, że wraz ze swoją ekipą ogołocił kancelarię i rozszabrował publiczny majątek. Symbolem szastania publicznym groszem i ogólnego bałaganu miały być premie dla pracowników w kwocie 1,5 mln zł oraz zaginiony obraz „Gęsiarka” (który już wrócił do Pałacu Prezydenckiego). Sytuacja miała być tak tragiczna, że – według współpracowników Dudy – kancelarii groził paraliż, bo środki na wynagrodzenia osobowe zostały wykorzystane w 99,6 proc. (…)
Tymczasem NIK, który co roku bada wykonanie budżetu państwa, w tym Kancelarii Prezydenta, nie stwierdził żadnych nieprawidłowości w wydatkach. Nie ma nawet zaleceń pokontrolnych, które są w większości raportów.
Z raportu Izby wynika, że Kancelaria Prezydenta w 2015 roku gospodarowała nawet oszczędniej, niż planowała. Ze 167 mln zł zapisanych w budżecie wydała 163 mln, a więc 4 mln zł wróciły do budżetu państwa. Jeśli chodzi o wydatki na wynagrodzenia osobowe, to w całym roku zrealizowano 97,2 proc., a nie 99,6, jak podała w swoim raporcie ekipa Dudy. W 2015 roku zatrudniono nawet o 7 osób mniej w stosunku do roku 2014.
Widać, że ekipa Dudy bardzo się starała, żeby zdyskredytować Komorowskiego i wmówić opinii publicznej, że zostawił po sobie spustoszenie. Ale rozbieżności między raportami obnażyły brak profesjonalizmu i ich ośmieszyły.
Nie mam nic przeciwko publikowaniu raportów otwarcia, ale pod warunkiem, że są uczciwe. W przeciwnym razie nowa ekipa, która taki raport przedstawia, się kompromituje. A cała sprawa niepotrzebnie podważa zaufanie do instytucji państwa. Ale PiS bardzo lubi „raporty otwarcia”. Po „raporcie prezydenckim” był raport na temat ośmiu lat rządów PO-PSL. Gwoździem programu miał być złoty mercedes dla prezesa jednej ze spółek. Ale okazało się, że ktoś pomylił kolory” – pisze Renata Grochal.
źródło: Gazeta Wyborcza, 21 lipca 2016