Agnieszka Niesłuchowska-Szczepańska, „Wprost”: Co wydało się panu szczególnie istotne w exposé Donalda Tuska?
Bronisław Komorowski: Niesłychanie ciekawa, mądra i głęboka była pierwsza część wystąpienia – o potrzebie odbudowy wspólnoty narodowej, poszarpanej przez wichry historii i złe intencje partyjne. Przyszły premier konkretnie zaproponował w paru punktach, na czym ma polegać zbudowanie fundamentu wspólnego myślenia o przyszłości Polski, naszych perspektyw w UE i przynależności do świata Zachodniego. Było to szczególnie interesujące w kontekście wczorajszego ekscesu Kaczyńskiego, obrażającego Donalda Tuska.
Prezes PiS nazwał nowego premiera niemieckim agentem.
Nie chcę wynikać, czy to przejaw starczego stetryczenia, żółci, która się z niego wylewa, czy zamysłu politycznego. Czegoś takiego – w kontekście wczorajszego osobistego wyznania Tuska o pięknej historii jego obu dziadków, którzy byli polskimi kolejarzami z Wolnego Miasta Gdańska – nie sposób pojąć. To oszczerstwo uderzyło nie tylko w Tuska, ale sposób myślenia o Polsce, która powinna być ojczyzną przygarniającą innych, w przeciwieństwie do tego, co robi PiS. Oni najchętniej wyrzuciliby wszystkich innych, odmiennych – poza nawias narodu i państwa.
Cała rozmowa z Bronisławem Komorowskim dla WPROST, zapraszamy do lektury.