W dniu 12 maja br. na Państwowym Uniwersytecie Mołdawskim odbyła się konferencja Strengthening Security and Stability in the New National, Regional and Global Realities , w której uczestniczył Bronisław Komorowski jako gość honorowy z przemówieniem „Mołdawskie 5 minut”.
Organizatorem konferencji był The Interanational Republican Institute (IRI), USAID i Uniwersytet Mołdawski.
***
Są kraje o trudnej historii i trudnym położeniu geopolitycznym, my w Polsce coś o tym wiemy. Presja potężniejszych sąsiadów, ale także nasze własne błędy i zaniechania, kosztowały nas w przeszłości wiele.
Ale nawet takim krajom zdarza się ich pięć minut w historii, kiedy ze względu na zbieg różnych okoliczności oraz wysiłek własny mogą coś dla siebie zrobić, aby poprawić swój los, wyrwać się z dotychczasowego cyklu nieszczęść, kłopotów, regresów, cudzych wpływów, które szkodzą ich żywotnym interesom, szansom rozwoju, samostanowieniu…. I trzeba wtedy zamienić te pięć minut w coś trwałego, w solidne podstawy lepszej przyszłości.
Tak było w przypadku Polski w 1989 roku i w ciągu kilku kolejnych lat, kiedy wewnętrzne dążenia wyrażane przez zwycięski obóz „Solidarności”, kryzys systemu komunistycznego oraz korzystna koniunktura międzynarodowa, przyniosły sukces w postaci obalenia komunizmu i wejścia Polski na drogę trwałego rozwoju według zachodniego, europejskiego wzorca.
Reformy wewnętrzne przy pewnym, zresztą bardzo ograniczonym wsparciu zagranicznym, dały taki efekt, że szybciej niż sądzono nie tylko przezwyciężyliśmy skutki bankructwa ekonomicznego, ale staliśmy się również członkiem NATO i UE. Uzyskaliśmy w ten sposób mocne kotwice naszego bezpieczeństwa, stabilności, szybszego rozwoju gospodarczego. Polska wykorzystała swoje pięć minut, w tym zwłaszcza międzynarodowe okno pogodowe, czyli sprzyjające zewnętrzne okoliczności. A one pojawiały się rzadko w naszej części Europy.
Dzisiaj Mołdowa/Mołdawia stoi przed podobną szansą. Ma proeuropejski rząd, życzliwość Zachodu (UE i NATO) oraz może skorzystać z ograniczonej zdolności Moskwy do szkodzenia otoczeniu, w tym Mołdowie – utrudniania jej dokonania zmian wewnętrznych i zacieśnienia więzów z Zachodem, łącznie z przyszłym członkostwem w UE i NATO.
Świadectwem tej szansy jest przyznanie Mołdawii statusu kandydata do UE. To niezwykle ważne wydarzenie. Ale status kandydata można wygrać albo przegrać. Można wygrać współpracując ściśle z UE w programie dochodzenia do członkostwa. Albo przegrać, przez procesy wewnętrzne, zwłaszcza regres w sferze standardów demokratycznych. Znany jest przypadek Turcji. Ale też były podobne w Europie Środkowej. Demokratyczny regres (plus flirt z Rosją) na Słowacji sprawił, że NATO przestało uważać Słowację za kandydata na członka (Słowacja została pominięta przy pierwszym rozszerzeniu). Została też na chwilę zatrzymana na drodze do UE, Słowacja nie została włączona do pierwszej grupy negocjacyjnej państw regionu (razem z Polską i kilkoma innymi). Ale na szczęście prodemokratyczne i proeuropejskie zmiany, dzięki kolejnym wyborom w tym kraju, umożliwiły włączenie jej do drugiej grupy negocjacyjnej i wejście razem z Polską w wielkim rozszerzeniu o 10 państw (2004). Polska, kraje Grupy Wyszehradzkiej bardzo jej wtedy w tym pomogły.
Na Zachodzie jest świadomość, że to jest ten moment, w którym dotychczasowa trudna sytuacja geopolityczna Mołdowy, może być zmieniona na korzyść wszystkich, także Europy. To się oczywiście wiąże z Naddniestrze. Problem Naddniestrza teraz może być odwrócony: to nie Naddniestrze może wpływać na Mołdowę, ale Kiszyniów ma obecnie szansę wywołania tam pozytywnej zmiany. Zwłaszcza w sprawach gospodarczych to samozwańcze prorosyjskie terytorium jest teraz zdane na Mołdowę. Trzeba to umiejętnie wykorzystać, z pożytkiem dla wszystkich, także mieszkańców tego terytorium.
Co się tyczy związków z Zachodem, to nikt i nic nie zastąpi samych Mołdowian w dziele zmian, które zbliżą ich do Europy i dadzą szansę rozwoju temu pięknemu krajowi. To okresowo boli, ale gdy będzie polityczna determinacja i niezbędne reformy, Zachód to doceni, mocniej wesprze….. Bo z powodu agresji Rosji na Ukrainę, Zachód zaczyna myśleć i działać geopolitycznie. Ból reform szybko minie, a ich pozytywne rezultaty zostaną na długo.
To, jak się zachowa Mołdowa w sytuacji jej historycznych pięciu minut ma znaczenie nie tylko dla niej samej. Tak, jak człowiek nie żyje tylko dla siebie, tak narody i kraje poprzez swoje wybory, decyzje lub nie-decyzje (zaniechania) ma znaczenie dla otoczenia, dla regionu, dla naszego regionalnego porządku międzynarodowego. Warto, aby Mołdawianie o tym wiedzieli. W wyniku konfrontacji, którą rozpoczęła Rosja, nasza część świata, czyli także Europa stanęła przed wyborem – czy pójdziemy w kierunku power politics, czyli takiego porządku, w którym mocarstwa narzucają mniejszym państwom swoją wolę, gdzie liczy się naga siła, gdzie nie dba się o ogólny stan życia międzynarodowego. ..Tam nie ma żadnych zasad, a wszyscy stają się egoistami, tam dominuje i wygrywa egoizm wielkich mocarstw… Ja jednak wierzę, że zwycięży liberalno-demokratyczna wersja porządku międzynarodowego, w którym szanuje się także interesy i zdanie mniejszych państw i narodów. Tak jest w UE i w NATO. I tam Mołdowa powinna się znaleźć.
Jak widzimy, Rosja stała się politycznym nowotworem złośliwym, który szkodzi narodom i państwom jej otoczenia, także Mołdowie. Ale obecnie mamy szansę, aby ten rosyjski rak stracił możliwość dokonywania przerzutów, jak to się dzieje w organizmie człowieka. Dzięki wysiłkowi, o którym mówię, Mołdowa może stać się bezpieczna wobec rosyjskiego, niszczącego nowotworu. I będzie to wkład Mołdowy w poprawę bezpieczeństwa tej części Europy. Ktoś mógłby powiedzieć, jak to? Jak kraj o tak niewielkiej powierzchni, raptem 34 tys. km kw. i niewielkim potencjale militarnym może wpłynąć na bezpieczeństwo Europy? Tak, może, bo liczy się położenie i dynamika konstelacji geopolitycznej w danym momencie. I to jest ten moment, te historyczne pięć minut, które może zmienić los Mołdawii, a przy tym dać korzyść w obronie bezpieczeństwa Europy i Mołdawii.
W tym wysiłku Mołdowa może liczyć nie tylko na sympatię, ale i wsparcie Polski, a to ze względów historycznych i geopolitycznych. Czy to rząd, czy opozycja – jest u nas zgoda w sprawie wsparcia dla Mołdowy. Np. Mołdowa ma wszelkie atuty i racje, aby stać się członkiem Trójmorza (to byłoby pomocne), powinna o to wystąpić. Mają tu państwo amb. Jana Tombińskiego, jako przedstawiciela UE, w swoim czasie ambasadora RP przy UE. Jestem pewien, że Mołdowa może liczyć na niego, jego niezrównane doświadczenie i życzliwość, w swoich staraniach.
Nic tak dobrze nie robi jak dobry przykład. Warto więc pamiętać, że sukces po uzyskaniu członkostwa w NATO i UE stał się także udziałem wielu krajów Europy Wschodniej zbliżonych potencjałem i położeniem geopolitycznym do Mołdawii. Mam tu na myśli i wspomnianą już Słowację, ale także Litwę, Łotwę i Estonię, a teraz także Finlandię.
Nic tak dobrze nie robi jak dobry przykład sukcesu gospodarczego. Wracam więc pamięcią do czasów gdy w Polsce też niektórzy straszyli polskich rolników widmem ryzyka konkurencji z rolnictwem zachodniej Europy. Prawda o tej konkurencyjności jest taka, że dzisiaj (po uzyskaniu swobodnego dostępu do wspólnego rynku europejskiego i objęciu polskich produktów europejskimi normami) to polska produkcja rolna wygrywa konkurencję na wielu rynkach Zachodu.
Nie dajcie się więc przestraszyć, wierzcie we własne siły i umiejętności, liczcie na solidarne wsparcie Zachodu. Wygrajcie szansę, zagospodarujcie politycznie te mołdawskie 5 minut.