Udostępnij ten wpis

Wywiad z Bronisławem Komorowskim dla Wprost

PiS przystąpi do kontrofensywy, jakie obietnice jeszcze się pojawią w kampanii?
Nie widzę, co jeszcze PiS mógłby w sposób wiarygodny obiecać. Jedynym obszarem, który mógłby być źródłem ich politycznego ratunku to szybkie odblokowanie pieniędzy z KPO.
Aby Polska je dostała, musi spełnić obietnice, które premier złożył w KE.
Intuicja mi podpowiada, że PiS już skapitulował przed KE, bo tych pieniędzy bardzo przed wyborami potrzebuje. Przede wszystkim są one potrzebne Polsce, więc opozycja będzie musiała poprzeć odpowiednie ustawy, konieczne do przeprowadzenia, abyśmy te pieniądze dostali. Sądzę, że warto byłoby jednak, aby opozycja upomniała się o rozwiązanie problemu jakim jest obecna tzw. neoKRS.

Ziobro jednak jest tu największym hamulcowym.
Odpowiedzialnym za całą politykę wobec UE i psucie opinii o Polsce jest Jarosław Kaczyński. Ziobro mówił językiem Kaczyńskiego o Europie i razem odpowiadają za niszczenie niezależności wymiaru sprawiedliwości, co zakwestionowała Komisja Europejska. Dlatego próba zrzucenia tylko na Ziobrę winy za wszystko nie jest w porządku. Prezes PiS chowa się za Ziobrą i udaje cnotliwego europejczyka. A przecież bez Kaczyńskiego nie byłoby niepotrzebnej wojny z KE, ani praprzyczyny kłopotów, jakim była pisowska pseudoreforma wymiaru sprawiedliwości.

Słowa ministra sprawiedliwości podczas sejmowej komisji sprawiedliwości o praw człowieka przypominały niezłe przedstawienie. Minister, wymachując rękoma, wytykał opozycji, że to ona „spocona biega po europejskich stolicach, domagając się wsparcia w ataku na swój kraj”.
Teraz to chyba on biega po Sejmie mocno spocony ze strachu. Ziobro będzie mówił, że nie ważne są pieniądze, ale wiarygodność programowa obozu rządzącego. Jednak im wszystkim pieniądze europejskie pachną mile, więc sprawa wydaje się przesądzona. Kapitulacja przed Unią staje się faktem. Oczywiście cały ten spektakl zakończy się upokorzeniem Ziobry. Prawda jednak jest taka, że to zamieszanie stworzyli razem Kaczyński, Ziobro i Morawiecki. Są więc współodpowiedzialnymi, że zmarnowano tyle czasu i zbudowano tak fatalny obraz Polski zagranicą.

Skoro mówi pan, że kapitulacja staje się faktem, co dalej z Ziobrą? Wyjdzie z rządu?
Nie , nie wyjdzie. Upokorzą go jeszcze nie raz i będą go politycznie czołgać, po to by uczynić z niego głównego winowajcę. Sądzę jednak, że razem Kaczyński i Ziobro doczołgają się w ten sposób aż do wyborów.

A dlaczego opozycja nie jest w stanie porozumieć się co do jednej listy?
Oczywiście do jedności, a może raczej do porozumienia należy dążyć. Nie należy jednak nadmiernie machać sztandarem jedności. Bowiem jedność jest trudno osiągalna szczególnie przypadku wyborów do Sejmu. Im bardziej macha się dzisiaj sztandarem jedności, tym większe może być rozczarowanie wyborców, jeśli to się nie uda. Oczywiście jest możliwa i chyba pewna jedna wspólna lista opozycji do Senatu. Z Sejmem jak powiedziałem jest trudniej, bo niektórym wyborcom na tej jednej hipotetycznie możliwej liście nie będzie pasował np. Hołownia, a innym Czarzasty.

Ale jak to pan widzi?
Stawiam na wspólna listę do Senatu i wspólne minimum programowe całej opozycji. Takie minimum programowe ułatwiłoby prowadzenie kampanii wyborczej, a potem utworzenie koalicji rządzącej.
Będą trzy listy opozycyjne? Na jednej KO, na drugiej Lewica, a trzecia to Hołownia z PSL. Taki wariant przewiduje Aleksander Kwaśniewski.
Mówię o tym od dawna. Oceniam, że jest możliwe dogadanie się Koalicji Polskiej z Hołownią. Martwi mnie, że nie widać wystarczającego postępu, ale pozostaję w nadziei. Przydałaby się do tego porozumienia jeszcze pani Magdalena Sroka, która na polskiej scenie politycznej jest jedyną liderką polityczna.

Z czego to wynika?
Z demokracji. Partie myślą w kategoriach cząstki a nie całości. Boją się zawieść swoich wyborców i działaczy. Jednak rolą polityków jest nakłanianie wyborców do przekraczania naturalnych politycznych barier i granic. Tu paradoksalnie pozytywnym przykładem może być Jarosław Kaczyński, który porozumiał się z takim „zdrajcą”. Fakt, że ma dzisiaj kłopoty z Ziobrą, ale ostatecznie od 7 lat rządzą razem.

(…)

Co do Ukraińców, Nie kończymy w Europie tego roku z optymizmem, wojna w Ukrainie szybko się nie skończy.
Nikt nie spodziewał się, że Rosja zdobędzie się na pełnowymiarową inwazję Ukrainy. Nawet Prezydent Zełenski do końca wierzył w pokój i całą kampanię wyborczą robił na haśle, że trzeba do pokoju dążyć. Teraz te pokojowe nadzieje dramatycznie się załamały. Cały świat demokratyczny przeżył szok z tytułu agresji militarnej w Europie i dzisiaj nikt nie wie, kiedy wojna się zakończy . Chyba nie wie tego nawet sam Putin.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski mówił „Wprost”, że mamy szczęście, że 24 lutego nie zapisze się w historii jako początek III wojny światowej.
Ja to widzę trochę inaczej. Putin zaatakował Ukrainę, bo myślał, że świat zachodni będzie niezdolny do stawiania oporu rosyjskiej agresji i nie planował III wojny światowej. Zakładał, że Zachód jak bezzębną staruszką, będzie bezradnie przyglądał się temu co Putin wyprawia z Ukrainą. Na szczęście przeliczył się. Nie warto więc straszyć samych siebie perspektywą wojny światowej. To specjalność Putina.

A czego dowiedzieliśmy się o naszych sojusznikach w Europie? Na początku wojny można było odnieść wrażenie, Niemcy czy Francuzi bardziej są skupieni na własnych interesach z Rosją niż na pomocy Ukrainie.
Pamiętajmy, że na początku, gdy zbliżał się kryzys wojenny, Polska wcale nie była w szpicy krajów najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie. Przed nami broń na Ukrainę dostarczały nie tylko Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, ale nawet nasi sąsiedzi Czesi. Polska była 7 na liście krajów pomagających Ukrainie. Musiała zmienić swoje stanowisko wobec Ukrainy i na szczęście je zmieniła. Ale trzeba pamiętać, że ostatni rok przed wybuchem wojny rosyjsko -ukraińskiej, relacje polsko-ukraińskie były zamrożone, ze względu na poglądy Jarosława Kaczyńskiego. Jak słyszałem, poprzedniemu prezydentowi Ukrainy zapowiadał, że z Banderą na sztandarach Ukraińcy do UE nie wejdą. Dzisiaj popieramy członkostwo Ukrainy w UE i NATO.

Dziś jest inaczej.
Jest, ale przed wojną nie było. Nie twórzmy więc mitu, że to zniewieściały świat zachodni nie chciał wspierać dzielnej Polski we wspomaganiu Ukrainy. To Polska doszlusowała do czołówki krajów zachodnich, które głównie ze względu na politykę prezydenta Bidena wcześniej zaangażowały się we wspieranie Ukrainy.

Co nie zmienia faktu, że polskie społeczeństwo pomagało od początku wojny Ukraińców.
Absolutna zgoda. Jako naród stanęliśmy na wysokości zadania. Jednak pomoc państwowa była ze strony Polski spóźniona.

Polskie działania nie są zrozumiałe na zachodzie – jak choćby w początkowej odmowie ze strony Polski na propozycji Niemiec, ws. darowania nam Patriotów.
Minister Błaszczak działał, w moim przekonaniu, pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego. Bądź co bądź po początkowym entuzjazmie, odmówił Niemcom jak się wydaje z uwagi na interes wyborczy PIS. Uzyskanie niemieckiej pomocy dla Polski psułoby koncepcję realizowania kampanii antyniemieckiej PiS, jako przygotowania do wyborów. To wszystko było niedorzeczne i dziecinne. Argument, że chcieliśmy skierować niemieckie Patrioty na Ukrainę w uszach świata brzmi wręcz idiotycznie. Równie dobrze, mógłby Pan Błaszczak zaproponować, by baterie amerykańskich Patriotów także wysłać spod Rzeszowa pod Lwów. Nie zrobił tego bo wie dobrze, że zostałby wyśmiany.

W jaką fazę wojny wchodzimy? Macron mówił o gwarancjach dla Rosji i potrzebie dialogu z Putinem.
Generalnie dostrzegłem ogromną, pozytywną zmianę stanowiska niemieckiego i francuskiego jeśli chodzi o stosunek do Rosji, do Ukrainy, a także do własnych zbrojeń. W Niemczech pod tym względem dokonał się iście kopernikański przewrót. Niemcy odeszły od doktryny państwowego pacyfizmu i zaczęły się zbroić. Udzielają też daleko idącej pomocy finansowej i militarnej Ukrainie. Chcą pomóc Polsce. Francja również udziela ogromnego wsparcia Ukrainie, ale ma też swój pogląd na rolę dialogu w dążeniu do rozwiązania pokojowego. Ma do tego prawo. Jednak większość świata demokratycznego zdziwiła się ze względnu na bardzo daleko idące stwierdzenia prezydenta Macron o konieczności udzielenia gwarancji… Rosji. Moim zdaniem zdecydowanie przesadził. To nie agresor Rosja potrzebuje gwarancji, a ofiara napadnięta Ukraina. To reszta Europy potrzebuje gwarancji, że Rosja wyrzeknie się planów agresji w przyszłości. W poglądach prezydenta Francji, jak sądzę taką gwarancją dla Rosji miałoby być zadeklarowanie nie przyjęcia Ukrainy do NATO. To błąd, ja myślę przeciwnie. Przyjęcie Ukrainy do Sojuszu i UE może być jedyna realną gwarancją nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całej Europy, że Rosja będzie musiała wyrzec się planów agresywnych.

źródło: wprost.pl