Udostępnij ten wpis

Jaka obrona ojczyzny? Europeizacja jest lepsza od militarnej autarkii – Antoni Podolski dla Gazety Wyborczej

Nikt nie jest samotną wyspą na oceanie obecnych zagrożeń, a budowanie przez każde państwo na własną rękę swojej łajby ratunkowej skazane jest na klęskę w XXI wieku.
Pozornie logiczną i oczywistą odpowiedzią na poczucie zagrożenia wywołane rosyjską agresją na Ukrainę jest radykalna rozbudowa polskiej armii i jej doposażenie kosztem ogromnych, przekraczających możliwości budżetu nakładów. Właśnie zważywszy na ograniczone możliwości ekonomiczne Polski i jej zasoby jest to ślepa, acz kosztowna uliczka mogącą nie tyle podnieść poziom bezpieczeństwa Polski, co spowolnić tempo modernizacji cywilizacyjnej, a nawet zrujnować jej gospodarkę.

Dlatego zamiast ulegać pisowskiej demagogii i wspierać ustawę o obronie ojczyzny, warto zaproponować europeizację bezpieczeństwa Polski poprzez inspirację i wsparcie inicjatyw państw członkowskich Unii na rzecz kolektywnych nakładów na obronność.

Jest już precedens w postaci specjalnego, utworzonego ad hoc w ciągu kilku dni funduszu na dozbrojenie ukraińskiej armii i refundację państwom członkowskim ich wydatków na ten cel. Dlaczego jednak nie pójść dalej i nie rozszerzyć np. formuły Funduszu Odbudowy o komponent Odbudowy Zdolności Obronnych Unii? Takie rozwiązanie pozwoliłoby szybko wyrównać dysproporcje w zakresie zdolności i wyposażenia poszczególnych państw, byłoby także wygodnym rozwiązaniem dla państw deklarujących neutralność lub pozostających poza NATO, jak Austria, Irlandia, Szwecja i Finlandia. Taki fundusz byłby istotnym i optymalnym wkładem Unii do NATO i lepszym rozwiązaniem niż dublowanie rozmaitych struktur militarnych obu organizacji.

Poza tym pozwoliłoby to Unii w większym stopniu liczyć na siebie w zakresie bezpieczeństwa, co jest niezwykle istotne nie tylko w obliczu zagrożenia rosyjskiego czy chińskiego, ale również ograniczonej w ostatnich latach przewidywalności amerykańskiego partnera. Oczywiście obecna administracja waszyngtońska daje przykłady transatlantyckiej solidarności, ale oby nie był to tylko interwał pomiędzy kolejnymi wcieleniami Trumpa… Zresztą paradoksalnie zapewne sami Amerykanie poparliby taką większą odpowiedzialność Europy za swoje bezpieczeństwo.

Cały tekst Antoniego Podolskiego, członka Rady Programowej Instytutu dostępny jest na stronie wyborcza.pl