Czy w Budzie Ruskiej, gdzie pan mieszka, czuje się pan bezpiecznie?
Do granicy jest stąd prawie 30 kilometrów. W znacznej mierze mamy tutaj granicę polsko-litewską, a więc nie odczuwa się tu napięcia.
Nie boi się pan, że może dojść do wybuchu wojny?
Wszyscy boją się wojny. Myślę, że rząd niepotrzebnie straszył wojną na samym początku. Wielu z nas pamięta, jak minister Błaszczak zapowiadał ściągnięcie całej dywizji na granicę. Strachem przed wojną można zarządzać i można uprawiać politykę. Odnoszę wrażenie, że rząd świadomie budował stopniowo narastające poczucie zagrożenia i wprost grozy. To wydawało się niezrozumiałe i niestosowne, kiedy dotyczyło grupki migrantów pomiędzy granicą Polski i Białorusi czy potem dzieci z Michałowa szarpanych niepotrzebnie. Dzisiaj, kiedy mamy w oczach sceny z rozrywania zasieków na granicy, czy rzucanie kamieniami oraz brutalne i groźne zachowania niektórych, wyselekcjonowanych prawdopodobnie przez białoruską stronę migrantów, to zagrożenie rośnie, a nie maleje. Wydaje mi się, że rząd ma świadomość, że przesadził z budowaniem napięcia, czego dowodem jest ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego w Polskim Radiu, w którym powiedział, że wojna nam nie grozi. Ja się z panem prezesem w pełni zgadzam, tylko chciałbym zapytać: to po co było wojną straszyć?
Jak pan ocenia działania żołnierzy, policjantów i strażników granicznych?
Nie da się ich ocenić jednoznacznie. Popełniono masę błędów wizerunkowych na samym początku. Powstał obraz, jakoby państwo polskie uruchomiło wszystkie siły przeciwko nieszczęsnym ludziom zamkniętym w potrzasku pomiędzy polską i białoruską granicą. Tak samo potem źle przyjęte było przez każdego, łącznie z funkcjonariuszami Straży Granicznej, to szarpanie dzieci w Michałowie, odrywanie ich od rodziców. Na szczęście od tego czasu zmieniło się dużo, również w samej Straży Granicznej. Na jakiś czas zniknęła pani rzecznik prasowa, która w mojej ocenie dolewała oliwy do ognia na samym początku. Podjęto za pośrednictwem bardzo mądrego, wartościowego biskupa białostockiego, biskupa polowego za moich czasów Józefa Guzdka współdziałanie Caritasu i Straży Granicznej.
Co o tym kryzysie mówią ludzie, pańscy sąsiedzi?
Postawa ludzi mieszkających tutaj zmienia się. Na samym początku, szczególnie po wydarzeniach w Michałowie, dominowało współczucie dla tych nieszczęsnych ludzi. Nikt nie postrzegał ich jako zagrożenie. Wypowiedzi ministrów Kamińskiego i Błaszczaka były skandaliczne i zupełnie nieprzekonywujące. Próba oplucia migrantów i uczynienia z nich źródła zagrożenia dla Polski i Polaków się nie udały.
Po rozmowach z sąsiadami i mieszkańcami wiem jednak, że wiele się zmieniło po zajściach na granicy i pokazaniu, jak zamaskowany młody człowiek szpadlem ciął zasieki, groził Straży Granicznej i jak rzucano kamieniami. Ludzie zauważyli wtedy, że to nie tylko kobiety i dzieci, ale i agresywni mężczyźni, na dodatek wyposażanie przez Białorusinów. Wtedy postawy ludzi się zmieniły. Jest mniej empatii, a więcej obawy i lęku.
A gdyby to do pana drzwi zapukali migranci, to co by pan zrobił?
Sam wiele razy o tym myślałem. Pewnie bym napoił i nakarmił i zaproponował, żeby poszli dalej szukać lepszego życia.
Nie wezwałby pan policji?
Nie wiem, na pewno o taką decyzję byłoby łatwiej, gdybym wiedział, że tych nieszczęśników polskie władze skierują do zamkniętych ośrodków dla migrantów, a nie wypchną z powrotem do Łukaszenki.
To, co dzieje się przy granicy, wzbudza wiele uczuć. Niedawno aktorzy Barbara Kurdej-Szatan oraz Piotr Zelt w emocjonalnych wpisach obrazili strażników granicznych. Co pan sądzi o ich słowach?
Aktorom, ludziom sztuki, którzy na ogół są trochę oderwani od sfery politycznego myślenia, czasami należy się wybaczenie.
Trudno się zgodzić z takimi wypowiedziami. Powiem jednak, że one mniej szkody wyrządziły niż np. słynna konferencja ministrów Błaszczaka i Kamińskiego, gdzie sugerowano, że migranci to zboczeńcy i bandyci. To było niestosowne, bo było to powiedziane w imieniu państwa polskiego. Aktor wypowiada się w swoim własnym imieniu i na własną odpowiedzialność. I sam siebie albo kompromituje, albo i nie. Gdy wypowiadają się ministrowie, kompromitują państwo polskie.
W stosunku do Straży Granicznej padło wiele ostrych i krzywdzących wypowiedzi. To się nie powinno zdarzyć. Funkcjonariusze tylko wykonują polecenia swoich politycznych przełożonych i rozkazy dowódców. Każdy z nich, tak jak każdy żołnierz, ma prawo być dobrze dowodzonym.
Czy śledzi pan aktywność prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie kryzysu?
Nie zajmuje się tym specjalnie. Trzeba jednak powiedzieć, że nie jest rolą prezydenta rozwiązywanie problemów na granicy. Zadaniem każdego prezydenta powinno być dbanie o wspólnotę. Prezydent powinien dawać wszystkim obywatelom poczucie bezpieczeństwa i przyzwoitości państwa. Uważam, że Andrzej Duda powinien skarcić swoich kolegów i zażądać, żeby przestali straszyć Polaków wojną, zohydzać migrantów itp.
Ostatnio kanclerz Angela Merkel rozmawiała m.in. z Aleksandrem Łukaszenką o kryzysie.
To może być bardzo dobry sygnał o szansie na likwidację kryzysu granicznego. Rząd polski wysyłał na granicę czołgi, a Unia Europejska może załatwić tę sprawę pieniędzmi wykorzystując także atut jakim jest dobra dyplomacja. Inna rzecz, że z winy polskiego rządu, który skonfliktował się z instytucjami UE, działania głównych krajów Zachodu mają miejsce bez udziału władz polskich. To smutna ilustracja naszej automarginalizacji w polityce europejskiej. Może więc się paradoksalnie okazać, że Unia Europejska, o której premier mówił, że chce wywołać III wojnę światową, rozwiąże problem.
Kanclerz Merkel może rozwiązać ten kryzys?
Życzyłbym sobie, żeby jej się to udało. Bardzo bym się z tego cieszył.
Premier Morawiecki w wywiadzie dla dziennika „Bild” powiedział, że polityka kanclerz Merkel wobec uchodźców zawiodła.
Tak, polityka otwartych drzwi została odrzucona nawet w Niemczech. Myślę, że teraz pojawi się dążenie do zachęcania Białorusi, aby odsyłała (pewnie za pieniądze Unii Europejskiej) migrantów z powrotem do ich krajów.
Panie prezydencie, czy jest coś, co chciałby pan powiedzieć policjantom, żołnierzom i funkcjonariuszom straży granicznej, którzy bronią naszej granicy w strefie stanu wyjątkowego?
Wszystkim służbom mundurowym należy się nasza wdzięczność za trudną służbę na granicy, nasze moralne wsparcie, ale i nasze życzenie by byli dobrze i odpowiedzialnie dowodzeni.
źródło/zdjęcie: fakt.pl