Swego czasu bardzo namawiałem Platformę na odbudowę w ramach partii skrzydła konserwatywnego. Dziś jest już późno, jeśli nie za późno – mówi w rozmowie z PAP były prezydent Bronisław Komorowski, który wyjaśnia, dlaczego zbliżył się politycznie do Koalicji Polskiej.
Zwraca uwagę, że PO, niegdyś partia konserwatywno-liberalna, wyraźnie skręciła w lewo, bo „rolą partii konserwatywno-liberalnej była obrona kompromisu z 1993 roku, a nie stanięcie po stronie radykalnych zwolenników aborcji na życzenie”.
Były prezydent przekonuje, że dziś nie zamierza nigdzie kandydować, choć zastrzega, że czasem „życie pisze nieoczekiwane scenariusze”.
PAP: Zapowiada pan, że zamierza się bardziej zaangażować w życie polityczne. Co pana do tego skłoniło?
Bronisław Komorowski: Moja zwiększona aktywność będzie polegać na tym, że tak jak do tej pory starałem się wspierać środowisko, z którego się wywodziłem, czyli Platformę Obywatelską, to teraz do tej kategorii środowisk politycznych chce zaliczyć Polskie Stronnictwo Ludowe – Koalicję Polską. To środowisko stało się dziś konserwatywną kotwicą w ramach opozycji demokratycznej w Polsce. A w moim przekonaniu takie bieguny i kotwice konserwatywne są dla opozycji niezbędne. Mogą być bardzo istotne z punktu widzenia tego, na kogo zagłosują często już mocno zdezorientowani i zniechęceni rzeczywistością PiS-owską umiarkowani wyborcy centroprawicowi.
PAP: Czy to oznacza, że Platforma w pana opinii skręciła za bardzo w lewo i już nie może spełniać roli tego bieguna konserwatywnego?
B.K.: Platforma dokonała nowego wyboru ideowego, zmieniając swoją deklarację ideową. Deklaracja ideowa z 2001 roku, w której przygotowaniu uczestniczyłem, definiowała Platformę Obywatelską jako partię konserwatywno-liberalną. Taka formuła również dla mnie była bardzo ideowo wygodna i bezpieczna. Dzisiaj, jak sądzę, w PO świadomie został dokonany zwrot w kierunku czystego liberalizmu, a może liberalizmu lewicowego. Być może okaże się to szansą na sukces polityczny środowiska PO. Zobaczymy jednak, czy PO zdoła przejąć na stałe liczącą się cześć wyborców lewicujących. Staram się patrzeć na scenę polityczną nie oczami człowieka zaangażowanego w jedną partię, ale w całościową rozgrywkę wyborczą. Oceniam, że otworzyła się duża przestrzeń na prawo od Platformy, którą wypełnia w tej chwili partia Szymona Hołowni i właśnie Koalicja Polska. Życząc jak najlepiej Platformie Obywatelskiej i deklarując chęć współpracy, zadeklarowałem swoją wolę wspierania także środowiska pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, którego bardzo cenię, a który ogłosił, że jego środowisko chce być kotwicą konserwatywną w ramach opozycji demokratycznej.
PAP: Nowa deklaracja ideowa PO, o której pan wspominał, jeszcze nie jest ogłoszona, dopiero trwają pracę, ale rozumiem, że chodzi panu też o decyzję władz PO w sprawie ustawy antyaborcyjnej, interpretowaną jako skręt w lewo?
B.K.: Tak, PO zapowiedziała już dawno opublikowanie nowej deklaracji ideowej i nie sądzę, aby potwierdziła ona konserwatywny charakter partii. W drugiej kwestii to faktycznie w moim przekonaniu Platforma nie odpowiedziała w sposób konserwatywno-liberalny na naruszenie kompromisu aborcyjnego przez Jarosława Kaczyńskiego. Ta absolutnie fatalna decyzja Kaczyńskiego nie spotkała się z adekwatną odpowiedzią. Moim zdaniem powinna to być odpowiedź na rzecz obrony istniejącego do niedawna kompromisu, a nie stanięcie po stronie zapowiedzi daleko idącej liberalizacji oraz aborcji na życzenie. Oceniałem i oceniam to krytycznie, oczywiście mniej krytycznie niż to co zrobił Kaczyński, ale uważam, że rolą partii konserwatywno-liberalnej była obrona kompromisu z 1993 roku, a nie stanięcie po stronie radykalnych zwolenników aborcji na życzenie.