Z Bronisławem Komorowskim o patriotyzmie, rządach Prawa i Sprawiedliwości, kondycji partii opozycyjnych i absurdalnym negowaniu dorobku III RP przez prawicę rozmawiali Jarosław Kuisz i Łukasz Pawłowski.
Jarosław Kuisz: Skoro już jesteśmy przy PiS-ie, pan przecież bardzo dobrze zna z czasów opozycyjnych niektórych wiodących polityków partii Kaczyńskiego. Czy to, co obserwujemy, to, pana zdaniem, jedynie drastyczna wymiana kadr pod napuszoną retoryką, czy też jest tam jakiś długofalowy cel, który pan dostrzega i przed którym należy rodaków ostrzec? Z sondaży wynika, że mnóstwo osób niezmiennie w ogóle nie dba o to, co się dzieje w sferze publicznej, i tylko wzrusza ramionami.
Bronisław Komorowski: W polityce trzeba odróżniać dwie rzeczy: motywacje deklarowane i motywacje rzeczywiste oraz ich skutki. Deklaracji jest pełno – mówi się o walce o wolność, o tolerancję, o status obywatela, nawet o Europę. Ale motywacje rzeczywiste są inne.
Na pewno jest to chęć utrzymania władzy. Oni są w tej chwili na etapie wyjadania konfitur politycznych, czego symbolem może być pani Sadurska, niegdyś pracująca w Kancelarii Prezydenta, a dziś – jak czytałem – zarabiająca ponad 90 tys. złotych jako członek zarządu PZU, i to mimo że nie ma w branży ubezpieczeniowej żadnego doświadczenia.
Etap wyjadania konfitur rodzi jednak dla partii problemy, bo chętnych do jedzenia przybywa. Niewątpliwa chęć utrzymania władzy będzie coraz bardziej motywowana nie ideowymi względami, ale prozaiczną potrzebą nakarmienia własnych szeregów partyjnych i sympatyków stanowiskami, pieniędzmi i prestiżem. To jest w tej chwili bardzo poważna motywacja – podtrzymanie wiary własnego zaplecza, że te konfitury tak szybko się nie skończą.
Ale niewątpliwie występują także rzeczywiste motywacje ideowe. Dla tego środowiska nadal wspólne są niechęć, nieufność, a czasem nawet nienawiść do integracji europejskiej. Oni widzą w Unii Europejskiej zagrożenie dla tożsamości narodowej, dla interesu narodowego, co jest według mnie błędem i może być źródłem wielkich kłopotów, bo większość Polaków ceni sobie członkostwo w Unii Europejskiej. I akceptuje polski udział w pogłębianiu integracji. Ludzie czują, że integracja stanowi polską szansę. To pokłosie tego, że każdy czy to dzisiaj, czy w czasach PRL-u wiedział, że na Zachodzie żyje się lepiej niż na Wschodzie. Jak ktoś uciekał z PRL-u, to zawsze na Zachód, a nigdy na Wschód. Ludzie to do dzisiaj pamiętają.
Polecamy cały wywiad, dostępny na stronie Kultury Liberlanej
fot. Łukasz Pawłowski