Były prezydent pesymistycznie ocenił perspektywy polskiej polityki zagranicznej pod rządami PiS. Dodał, że cechuje ją „chaos i przypadkowość”.- Jest pewna niekonsekwencja. Najpierw pani premier wyprowadza sztandary unijne z własnej kancelarii – wysyła sygnał negatywnie jednoznaczny do całego unijnego świata.
Następnie w parlamencie przedstawia się jako miłośnica Unii Europejskiej i zwolenniczka. Potem obraża komisarzy europejskich, a następnie minister od pana prezydenta Dudy mówi, że jednak naszym podstawowym partnerem są Niemcy, bo są ważne w UE. Jest to brak konsekwencji w postępowaniu, chaos – skomentował Komorowski. Ocenił, że partia rządząca gra na czas, żeby „nie popsuć” ważnego wydarzenia, jakim będzie warszawski szczyt NATO.
– Straciliśmy dobrą opinię o naszym kraju, która była wielkim dorobkiem. Już straciliśmy bardzo wiele. Najgorszą sankcją, jaka może być to właśnie to, że pod wieloma względami będziemy zdani na jakąś bliższą znajomość Jarosława Kaczyńskiego z premierem Wiktorem Orbanem – stwierdził.
Były prezydent ocenił, że w kontekście ewentualnych zmian politycznych wewnątrz Unii Europejskiej, jakie mogą zajść po kolejnych wyborach w poszczególnych krajach, „należy się nie tylko dziwić, ale wręcz zachęcać obecną władzę do korekty własnego postępowania”. – Postawienie na Wielką Brytanię jako głównego partnera w Unii Europejskiej, w sytuacji, w której tam dojrzewa wyjście z UE i kiedy Wielka Brytania traci na znaczeniu w polityce europejskiej, to jest jakieś szaleństwo – powiedział Komorowski.
Zamienił stryjek siekierkę na kijek, bo mieliśmy zrozumienie i współpracę z głównymi państwami, na których się opiera integracja europejska – m.in.: Niemcami i Francją – a obecny rząd postawił na Wielką Brytanię, która być może jest już poza UE – dodał.
Były prezydent uznał, że rządzący obecnie w Polsce powinni zrozumieć, że pogłębiona integracja europejska jest polską racją stanu.
źródło: tvn24