Udostępnij ten wpis

Antoni Podolski w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf dla Gazety Wyborczej

Opozycja gra w piłkę nożną, gdzie na boisku jest po 11 zawodników, po jednym bramkarzu i sędzia. A na końcu okazuje się, że po stronie rządowej jest trzech bramkarzy, 30 zawodników i sędzia też pochodzi z rządu. Oni w tej grze wygrają – mówi były wiceszef MSW Antoni Podolski.

Dorota Wysocka-Schnepf: Na przełomie roku w felietonie dla „Wyborczej” wyliczył pan listę zagrożeń, jakie płyną ze strony Prawa i Sprawiedliwości, i przedstawił plan, jak opozycja może tym zagrożeniom przeciwdziałać. Minął niespełna miesiąc i już widać, że PiS idzie w przewidywanym przez pana kierunku. To szybkie tempo determinuje fakt, że to jest rok wyborczy?
Antoni Podolski, były wiceminister spraw wewnętrznych i szef RCB: Moim zdaniem tak. I oczywiście również pogarszająca się sytuacja ekonomiczno-społeczna: inflacja, wzrost niechętnych nastrojów społecznych, kolejne skandale, niepewna większość sejmowa. Myślę, że władza nie ma powodu czekać z tymi planami.

Prognozował pan, że ustawa o bezkarności za wybory kopertowe może zwiastować podobną ustawę obejmującą już cały okres tej władzy. Aż tak daleko PiS jeszcze nie poszedł, ale wyszło na jaw, że przed dopięciem sprzedaży Lotosu PiS wprowadził tzw. lex Obajtek – przepisy zwalniające władze spółek skarbu państwa z odpowiedzialności za błędne decyzje. Pewnie to pana nie zaskakuje?
– To mnie nie zaskakuje. Z drugiej strony ta kwestia od lat była nieuregulowana w sytuacji, gdy spółki skarbu państwa podejmowały decyzje, które mogły być niekorzystne dla spółki rozumianej jako spółka prawa handlowego, ale z punktu widzenia władz państwowych dana transakcja była korzystna.
Sprzedaż Lotosu jest casusem specjalnym, natomiast ta ustawa w ogóle pokazuje chory system funkcjonowania spółek skarbu państwa i posiadania przez państwo dużych podmiotów gospodarczych, ponieważ zawsze będzie dochodzić do konfliktu między interesem konkretnej spółki a interesem państwa. Niezależnie od tego, czy my się zgadzamy z tym interesem tak, jak go rozumie PiS, czy nie.
To mnie więc nie dziwi, bo ta sprawa musiała być uregulowana, a to, jak to zrobiono, w którym momencie i w odniesieniu do jakich decyzji, to jest oczywiście odmienna kwestia.

Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy dostępnej na stronie wyborcza.pl